Wiadomość o 35. urodzinach Shakiry strzeliła w nas jak grom z jasnego nieba. Musicie bowiem wiedzieć, że jak chyba wszyscy chłopcy wyprodukowani pod koniec ostatnich tak dobrych pokoleniowo lat 80-ych, mamy olbrzymią słabość do tej wokalistki.
Kiedy w 2001 po raz pierwszy usłyszeliśmy zobaczyliśmy „Whenever, wherever”, zrozumieliśmy, że w przeciwieństwie do licznych zauroczeń księżniczkami muzyki POP, miłość do Shakiry będzie stała i pewnie nawet mówilibysmy „jak dorośniemy, to się z nią ożenimy”, gdyby nie pasmo starannie wyznawanych zasad.
Taka na przykład Katy Perry kibicuje Interowi Mediolan i ma naprawdę pierwszoligowe cycki. I to jest oczywiście bardzo fajne, ale Shakira zawsze grała w wyższej lidze: jej piosenki prawdopodobnie mają w sobie jakąś większą głębię (wierzymy w to, bo nie znamy hiszpańskiego), świetnie wywija brzuchem i całą resztą, a jakby tego było mało jest całkiem niezłą dupencją z twarzy. Innymi słowy: szarpalibyśmy jak Reksio szynkę.
Olbrzymią popularność Shakiry w naszym najbliższym otoczeniu tłumaczymy również faktem, iż wokalistka doskonale ilustruje pokrętną martyrologię polskiego narodu: piękne i niewinne słowiańsko-germańskie blond dziewczę nacechowane południowymi rysami przywodzącymi na myśl wielkie tryumfy pod Somosierrą i Monte Cassino.
Shakira w swojej twórczości pozostawała dość wierna południowoamerykańskim nurtom, od czasu do czasu tworząc udane kooperacje z największymi gwiazdami prosto ze Stanów. Co dla Shakiry typowe, kooperacje te były wyborne, już nawet zanim zremiksowali je Freemasons, którzy słyną z tego, że odratują każdą piosenkę. Co więcej, piosenki nadal były niezłe, choć oczywiście musiał się do nich wpierdolić ten cały Pitbull.
Z bólem przyznajemy, że swego czasu Shakira nieco nam podpadła. W zeszłym roku postanowiła robić za tak zwaną „przykrywkę” popularnego homoseksualisty z otwartego na udziwnienia klubu piłkarskiego FC Barcelona. Gerard Pique, który posuwał w międzyczasie Zlatana Ibrahimovicia nie potrafił uporać się ze swoją orientacją, a litościwa Shakira udawała jego dziewczynę.
Jakby tego było mało, Pique po roku sam zrezygnował z tej konspiracji, ostentacyjnie rzucając naszą drogą Shakirę. Wiele mówi się o tym, że w chwili obecnej Gerard już nie ucieka, a będzie gonił. „Jedynkę” w Krakowie zaoferował mu między innymi Janusz Palikot, choć wiele mówi się o tym, że jakiś facet, który twierdzi, że jest wielbłądem i domaga się równouprawnienia sprzątnie mu to miejsce sprzed nosa.
Po raz drugi Shakira podpadła nam dziś rano. Wszystkie portale i gazety w Polsce ozdobione były na czarno, przez moment myśleliśmy nawet, że umarł ktoś ważny, ale dość szybko wydała się przyczyna globalno-lokalnej histerii – Shakirze „stuknęło” dziś 35 lat życia.
Oczywiście my jesteśmy młodzi i piękni, ciężko nam pisać z autopsji, ale szczerze obawiamy się, że forma już nie będzie ta sama. Piękna Shakira albo zacznie się szprycować botoksem albo zacznie śpiewać piosenki o przekwitaniu i menopauzie. Na cudownej twarzy Shakiry pojawiać zaczną się pory, zmarszczki, ślady zmęczenia, pierwsze dzieci zdewastują jej boski brzuch, a ich ojciec (tym razem miejmy nadzieję heteroseksualny) – psychikę.
W tych trudnych chwilach musimy trzymać się razem w nadziei, że pewnego pięknego dnia Shakira spłodzi w końcu córkę (albo dwie) i pewnego jeszcze piękniejszego dnia zostanie naszą teściową.
Katecheza #35: Una vez que aprendió a hablar español, pero estoy totalmente de no recordar nada, en todo caso, nos pareció apropiado que la catequesis era en español, incluso si se trata de un trabajo de traductor
Dodaj komentarz